sobota, 27 czerwca 2015

Oszukano mnie...

Źle mi i miejsca sobie nie mogę znaleźć przez to lato. Lato?? Cały rok na nie czekałam. Zakładając te wszystkie znienawidzone płaszcze, kurtki, szale każdego dnia powtarzałam sobie, że już niedługo, że coraz bliżej. Że poranki powitają mnie ostrym światłem, okulary słoneczne staną się niezbędne bardziej od porannej herbaty... że nie będę rozstawać się z klapkami i krótkim rękawem. Że moja skóra przestanie wyglądać na sinozieloną nie tylko w wyniku randki z samoopalaczem. Że będzie pięknie, świetliście i gorąco, że jak zawsze w długie, upalne dni wszystko będzie wyglądać bardziej optymistycznie. Będziemy spędzać wieczory na balkonie, urządzać popołudniowe pikniki i chodzić nad rzekę. Jeździć na rolkach i zbierać kolejne naręcza chwastów. Że wreszcie ruszymy przyczepę i odwiedzimy wszystkie zaprzyjaźnione w okolicy kempingi. Tyle miesięcy na to czekałam!
Miało być tak pięknie... i co, tak to ma wyglądać...?
Czuję się jak dziecko, do którego nie przyszedł Mikołaj. Nic na to nie poradzę, mam dość. Tak, wiem, sama jestem sobie winna, po co było sobie coś obiecywać.

środa, 24 czerwca 2015

Pękam z dumy, chwalę się wszem, jak również wobec

Wzrusz mam dzisiaj taki, że aż sama z siebie się śmieję. No po prostu tylko taka kwoka jak ja może się tak cieszyć z czegoś takiego... Moja córeczka pierwszy raz lepiła ze mną pierogi! :-)
I to z nie byle jakim skutkiem, samodzielnie zrobiła równe 19 sztuk. Całkiem sprawnie jej to szło. No i jak tu się nie rozpłynąć z zachwytu, nie chwalić wszem i wobec i nie chodzić dumna jak  kwoka... :-)
czyż widział kto kiedy piękniejsze pierożki? ;-)




niedziela, 21 czerwca 2015

Owoce w żelu, czyli frużelina handmade

Lubicie frużelinę?
U nas w domu zajadamy się zwłaszcza truskawkową (ulubiona syna) i wiśniową (ja wolę). Polewamy nią gofry, lody, naturalny jogurt lub twarożek. Toteż kiedy natrafiłam na ten przepis w środku sezonu truskawkowego... same rozumiecie. :-)

czwartek, 18 czerwca 2015

Szparagów poranne żegnanie

Szał na sezonowe warzywa i owoce na blogach trwa, a ja mam co do tego mieszane uczucia.
Nie lubię bobu (fuj, śmierdziel!), truskawki kocham, aczkolwiek wolę maliny... wiem, niemodna taka jestem! Ale szparagi kocham, mogłabym jeść trzy razy dziennie. Tak, mam bardzo cierpliwą rodzinę,  serdecznie im za to dziękuję. :-)

sobota, 13 czerwca 2015

O tym, że narzekać należy soczyście i w dużej obfitości

Oj co ja się namarudziłam ostatnio na moją wagę! Nie, bynajmniej nie na wskzania masy mojego ciała, z tymi dawno zawarłam rozejm... ;-) na to kuchenne draństwo. Dokładna jest cholera co do grama, ale minimalne drgnięcie przy ważeniu, ciut nieświeża bateria czy - już sama nie wiem - układ plam na słońcu - sprawiały, że głupiała kompletnie. No szaleństwo!

wtorek, 9 czerwca 2015

Chwasty, chwasty

Chwasty takie, że nawet niewarte, żeby się zastanawiać nad ich nazwami. Porosły górkę ziemi na naszej działce i zupełnie niespodziewanie zakwitły, ciesząc mnie - ogrodowego laika i mieszczucha z krwi i kości - jak małe dziecko. 

niedziela, 7 czerwca 2015

Zaliczka o poranku

Wcześnie jeszcze i tak chłodno, chociaż zapowiadają upał. Jak zwykle, nie potrafię spać tak długo, jak reszta rodziny. Pierwsza poranna herbata - ten czas należy tylko do mnie. Przygotowanie lekkiej przekąski do niej zajmuje mi nie więcej, niż trzy minuty. To taka zaliczka na śniadanie, które tradycyjnie zjemy wspólnie. Będzie późne, syte, będzie trwało długo. Tymczasem przysiadam na balkonie i napawam się ciszą.

czwartek, 4 czerwca 2015

Pogromca kciuków

Wspominałam w poście o hummusie , że woreczek kupionej na falafle ciecierzycy łypie na mnie z wyrzutem z szafki. No łypał, łypał bezczelnie zza słoika z ziarnem do sałatek i prawie już groźby, nieme, acz karalne, przesyłał mi za opieszałość, no i kto by taką presję wytrzymał? Musiałam dojrzeć do zrobienia tych wegańskich kotlecików czy mi się to podobało, czy nie, jak się powiedziało "a"... zalałam więc ciecierzycę wodą na noc bez większego przekonania, głównie po to, żeby mnie już nic nie atakowało przy każdym otwarciu szafki.