niedziela, 21 czerwca 2015

Owoce w żelu, czyli frużelina handmade

Lubicie frużelinę?
U nas w domu zajadamy się zwłaszcza truskawkową (ulubiona syna) i wiśniową (ja wolę). Polewamy nią gofry, lody, naturalny jogurt lub twarożek. Toteż kiedy natrafiłam na ten przepis w środku sezonu truskawkowego... same rozumiecie. :-)

Robiłam z podwójnej porcji, pół kilograma owoców. Wyszło mi stosunkowo niedużo frużeliny, jeden większy słoiczek i mała miseczka. W smaku przypomina kupną, jest nieco mniej słodka (mnie to odpowiada) i chyba ciut mnie intensywna w smaku. Bardzo smaczna!





4 komentarze:

  1. Uwielbiam z Basią frużelinę. Rewelacyjnie smakuje zwłaszcza z lodami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od razu miałam skojarzenie z goframi nad Bałtykiem :-)) Mojej Ance z pewnością by smakowała :-) Ja natomiast staram się unikać żelatyny (jestem wege). Wiem, że jej całkowicie nie wyeliminuję, ale do galaretek i podobnych atrakcji absolutnie mnie nie ciągnie ;-) Mimo wszystko dobrze znać ten przepis, bo dla dzieciaków super sprawa. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie ciekawe, czy na agar-agar wyszłoby tak samo. Masz z tym doświadczenie?
    Och jak mi się zachciało gofrów znad Bałtyku! :-)

    OdpowiedzUsuń