Dziś obiecany post z dedykacją. :-) Agness poprosiła mnie o przepis na jogurtowo - cytrynowe babeczki, które od kilku lat piekę na Wielkanoc. Postanowiłam więc podzielić się nim w szerszym gronie, bo zdecydowanie jest to kolejna z rzeczy, przy których przy minimum nakładu pracy uzyskuje się bardzo fajny efekt. Jak bardzo takie przepisy są potrzebne, wiedzą najlepiej pracujące na etacie mamy, dla których doba zawsze ma co najmniej o kilka godzin za mało, prawda?
Ciasto jogurtowe uchodzi za kapryśne, często spotykam się z żalem, że robi paskudny zakalec, opada i w ogóle przygotowanie go stanowi jedną ze sztuk magicznych. Przyznam szczerze, że nie wiem, o co chodzi, nigdy mi się nic takiego nie przydarzyło. Jeżeli przestrzega się prostej zasady, że składniki muszą mieć tę samą, pokojową temperaturę, to moim zdaniem nic złego nie ma prawa się wydarzyć. A już na pewno z tego przepisu, stosowałam go wielokrotnie i nigdy mnie nie zawiódł.
Potrzebujemy:
250 g masła
200 g jogurtu naturalnego (im gęstszy tym lepszy)
1 szkl. cukru
3 jajka
50 g mielonych migdałów
skórka otarta z dwóch cytryn i sok z jednej
375 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Ucieram masło z cukrem, nie przerywając miksowania po kolei dodaję jajka. Dalej pracuję szpatułką - dodaję resztę składników i mieszam dokładnie.
Przekładam ciasto do formy (różnie - czasem babeczkowej, czasem muffinowej, czasem piekę po prostu jedną babkę). Piekę w temp. 160 st., zależnie od wielkości formy - muffiny ok. 40 min, dużą babkę nawet 60 min. Dzisiejsze babeczki piekły się 45 minut, babka 10 minut dłużej. Studzimy na kratce, dekorujemy lukrem.
Babeczki są mięsiste i wilgotne, bardzo aromatyczne i lekko kwaskowate. Długo zachowują świeżość, dlatego świetnie nadają się jako babeczki do koszyczka ze święconką (tradycyjne drożdżowe w Wielką Niedzielę niestety mają już strukturę pumeksu, te są nadal świeże). Ponieważ zazwyczaj piekę ich dosyć sporo, wszystkie dzieci w rodzinie i jeszcze kilkoro zaprzyjaźnionych niesie je potem do kościoła. :-)
Na co dzień nie lukruję ciast ze względu na dzieciaki - nie mam zamiaru stać jak cerber i pilnować, żeby mi lukrem nie pokleiły połowy domu, wystarczy mi nieustanne sprzątanie okruchów. Tak, je się w jadalni, wiadomo... w teorii. ;-) Jednakowoż do święcenia babeczki występują w różnych dekoracjach, w tym roku będzie tak:
(ktoś mi może wyjaśnić, czemu to zdjęcie wygląda, jakbym nieudolnie wkleiła babeczkę w zdjęcie? Głębia ostrości mnie pokonała najwyraźniej :-/)
Pięknie i na pewno smacznie. Ja robię cytrynowe muffinki. Idą pierwszorzędnie :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCytrynowe wypieki cudownie pasują na wiosnę, prawda?
UsuńPozdrawiam :-)
Baaaardzo dziękuję za przepis <3 Na pewno zrobię Twoje babeczki na święta :))
OdpowiedzUsuńBuziaki serdeczne :)
Będzie mi miło, jeżeli będą Wam smakować. :-)
UsuńSerdeczności
urocze są, aż che się schrupać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobają. :-)
UsuńBabeczki prezentują się bardzo, baardzo apetycznie ;-) A ostatnie zdjęcie faktycznie zabawne :-) Wszystkiego dobrego, uściski dla Ciebie ! :-)
OdpowiedzUsuńSą fajne w smaku i banalnie proste w produkcji, polecam. Wesołych Świąt!
UsuńJakie wspaniałe wypieki. Na pewno wypróbuję! Piękna strona, będę czytać! Buziaki.
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło Cię gościć. :-)
UsuńSerdeczności
o jakie smakowite babeczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam-D.
Cieszę się, że Ci się podobają. :-)
UsuńŚliczne i do schrupania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miło mi :-)
UsuńPozdrawiam również