piątek, 28 sierpnia 2015

Stodoła Factory

Dawno, dawno temu państwu P. zamarzył się Dom. Państwo P., zaprzysięgłe mieszczuchy, próbowali odgonić to marzenie na wszelkie możliwe sposoby. Wyśmiać. Przeczekać albo zracjonalizować. A kiedy już zorientowali się, że takie pomysły odnoszą spektakularną klęskę, zrobili głęboki wdech i wpisali w Google "projekt domu". Jakież było ich zdziwienie, kiedy wśród setek projektów oglądniętych w ciągu dziesiątek godzin, wśród tylu rozmaitych propozycji nie znaleźli ani jednej, która byłaby Domem! Rozczarowaniom nie było końca. Powiedziawszy już jednak "a", niezrażeni niepowodzeniem udali się państwo P. do architekta. Tłumaczyli. Szkicowali. Wiele razy... A kiedy już, będąc dobrej myśli, nabrali nadziei, że architekt, pan K., dokładnie zrozumiał nieskomplikowany na pierwszy rzut oka przekaz - budynek średniej wielkości, z dwuspadowym dachem bez, broń Boże, żadnych jaskółek i wykuszy, na planie prostokąta, symetryczny - ku swemu bezbrzeżnemu zdziwieniu usłyszeli jego niedowierzający głos: 
"Mam zaprojektować TAKĄ STODOŁĘ???"
Nic dziwnego, że mimo paru lat, jakie od owej pamiętnej rozmowy upłynęły, miano Stodoły przylgnęło do naszego domu trwale. Używa go rodzina, używa większość znajomych. Chyba tylko my już pamiętamy, skąd się wzięło, a nie zastanawia się nad tym od dawna nikt. Nie mogło więc być inaczej, moje pierwsze przetwory tutaj robione otrzymały właśnie gustowne tytuły.
I wszystko jest, jak sobie państwo P. wymarzyli.


10 komentarzy:

  1. I żyli długo i szczęśliwie w stodole :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz już gotową piękną nazwę na produkty własnej marki:-)
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka piękna historia! :) I powidła też, na pewno pyyyyszne! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia z gatunku tych, które w rodzinie zostają, choć po chwili nikt już nie pamięta, skąd się wzięły. :-)

      Usuń
  4. No proszę, to i Wy macie stodołę? To samo usłyszałam na temat mojej kuchni, kiedy wzbogaciła się o deski na podłodze (?!). Nie wszyscy muszą Was rozumieć, ważne, że Wam się dobrze żyje :-)) A te korzenne śliweczki, to jak zrobiłaś? :-)) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, to przybij piątkę, w stodole fajnie się żyje! :-)
      Planuję na przyszły tydzień post o tegorocznych przetworach, jeżeli się uda to wszystkie przepisy będą w jednym miejscu.

      Usuń
  5. Wspaniale, że macie swój wymarzony dom, taki jak mieć chcieliście i w jakim czujecie się najlepiej :)
    A stodoła to urocza nazwa :)))
    Śliweczki wyglądają pysznie, czekam na post z przepisem :)))
    Pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie, będzie na pewno!
    Też tę nazwę lubię, chociaż w ogóle się nie będę upierała, że jestem w tej kwestii obiektywna. :->

    OdpowiedzUsuń