Dziś propozycja wegańska.
Chyba nigdy wcześniej tego nie pisałam, ale kilkanaście lat nie jadłam mięsa i do teraz ciągnie mnie często do takich klimatów. Czasem świadomie,a czasami... cóż, zapominam o mięsnej alternatywie dla warzywnego posiłku.
Mój dzisiejszy lunchbox też powstał na bazie starych przyzwyczajeń.
Mamy tu sałatkę, w któej skład wchodzi:
- pęcak
- rzodkiewka
- roszponka
- suszone pomidory
- prażone ziarna słonecznika
- czarnuszka
- olej z pestek dyni
Całość prezentuje się bajecznie kolorowo, cieszy oko, nie tylko podniebienie... wbrew temu, jak wygląda jest syta, choć lekka. Bardzo polecam na wiosenny lunch.
Super! Lunchboxy to super wynalazek :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Też bardzo lubię. :-)
OdpowiedzUsuńOjej! Wygląda przepysznie i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :-)
UsuńŚwietny pomysł! Na pewno wykorzystam :-) Sama od lat nie jem mięsa i kusi mnie, by raz na jakiś czas organizować sobie wegański tydzień. Co jak co, ale w pracy zawsze mi zazdrościli kolorowych posiłków :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń