Nie ma się więc się co dziwić, że ogarnęła mnie lekka głupawka. Ja wiem, wiem, najpierw się domy wykańacza, potem dekoruje. Ja naprawdę to wiem! :-) I w buty sobie mogę tę wiedzę włożyć, dorwałam się do kasztanów, wrzosów, dyniek takich rozkosznych, maleńkich i przecudnie pokracznych, ciepłych kocy i poduch, biegam z nimi po domu i cieszę się jak szalona.
Zostawiam Was z kadrami z dzisiejszego porannego amoku i idę piec sernik na niedzielę. :-)
Zostało tam jeszcze troszkę serniczka ??? :)))
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne migawki ... i jak tu nie kochać jesieni :))
Po serniczku tylko słodkie wspomnienie i plan powtórki pozostał. ;-)
UsuńPięknie jest, to prawda!
Jakie piękne jesienne kadry :-) Wcale Ci się nie dziwię, że nie możesz się powstrzymać od dekorowania. 3 i 4 kadr - genialne! :-) Pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńTakie widoki mam rano z okna jadalni - niewiarygodne, co słońce i mgła wyprawiają z tym zdziczałym orzechem! :-)
Usuńserdeczności